Czerwiec zakwitł

Ja tu o czerwcu, a już lipiec mamy. Ale podsumowując na szybko: coś tam zakwitło, ale że mam kwiatowy szał w tym roku, to sporo dosadziłam. Pojawiły się nawet rośliny, których wcześniej nie chciałam, ale to ostatnio u mnie norma 🙂 Następne kwiatuchy już czekają w kolejce, w tym roku nie ma możliwości, żeby było u nas wszystko posadzone – jak już prawie wyjdziemy na prostą, to zaraz dokupujemy coś nowego. Ale jak to co roku bywa, zapewne w sierpniu powiemy sobie dość i będziemy już tylko pielęgnować i zachwycać się. Zapraszam na małą porcję zdjęć.

Powoli rozkwitają tawułki, są też kłącza z lidla, ta poniżej to właśnie jedna z nich. Trzeba było na nie poczekać, ale było warto 🙂

Przetaczniki – moi czerwcowi ulubieńcy.

Liliowce powoli zaczynają koncert, te małe żółte są wcześniejsze.

Rabata przy tarasie powoli zarasta, ale trzeba tam jeszcze coś dosadzić.

Kupiłam łubiny, to jest efekt “napatrzyłam się na instagramie i zapragnęłam”. Fioletowy licznie kwitnie, biały za nim – niespecjalnie.

 

Zapożyczenie krajobrazu level master 😉

Więcej przetaczników, a w tle pysznogłówka, niestety przekwitła i dalej nic.

Szałwia wspaniale się rozrosła, szczególnie ta różowa, jest wyższa ale niestety się nie rozsiewa.

Za to fioletowa i owszem, te po prawej to zeszłoroczne siewki.

Trzcinniki w mojej ulubionej, rozczapirzonej odsłonie.

Na tarasie starzy wyjadacze – niezawodne dalie.

Małe surfinie.

I tegoroczna nowość – gipsówka.

Czosnki główkowate kwitną.

A to nowości: dzwonek okrągłolistny,

dzwonek karpacki,

i gaura (mam nadzieję, że przezimuje).

I na koniec rzut oka z tarasu. Ile to się człowiek musi nakombinować, żeby ładny kadr znaleźć 😉

MIAUDOMEK