Dzień dobry!
I znowu kawał czasu mnie tu nie było, ale tak się stało, że się zesrało 😉 No i tak to z planami bywa. Zdjęcia jednak starałam się robić w miarę na bieżąco, szczególnie żeby uchwycić te rośliny, którymi można cieszyć się tak krótko. Zapraszam więc na fotorelację, zdjęcia z okresu ok. 20 maj – 10 czerwiec 🙂
Maj pod znakiem czosnków ozdobnych, a te rozmnożyły mi się niesamowicie.
Na zdjęciu poniżej widać, jak koszmarnie rozsiewa się kostrzewa sina :/ Po 2 latach wygląda coraz gorzej, więc niestety będę musiała się jej pozbyć, a nie będzie to łatwe, ponieważ mam jej bardzo dużo, i do tego posadzoną na rabacie obsypanej kamykami…
Czosneczki, czosnunie… jak będziecie sadzić cebulki, weźcie pod uwagę, aby posadzić je przy roślinach, które wiosną szybko wychodzą z ziemi. Niestety liście czosnków są bardzo nieatrakcyjne i dobrze jest, jeśli są przykryte przez inne rośliny.
Jarząb szwedzki szykuje się do kwitnienia.
Hosty wyłążą z ziemi.
Poczyniłam wczesnowiosenne zakupy w “zaufanej” szkółce, zamiast zwykłej kokoryczki dostałam jakąś variegatę, niekoniecznie mi się podoba… Ale to jest pikuś, w tej samej szkółce kupiliśmy wiśnię Kanzan, która okazała się być wiśnią Royal Burgundy…
Tulipanowiec dość późno się obudził.
A to już kwitnący jarząb, zapach piękny.
Przykład idealnej czosnkowej rabaty – brzydkie liście przykryte miskantami i lilowcami.
W warzywniku rządzi szczypiorek.
Bardzo wdzięczny maczek – kwitnie jak szalony.
Kocimiętka też daje radę, chcę więcej 🙂
Tutaj też czosnki główkowate, nie mogę się doczekać, aż zakwitną.
A tutaj znowu rabata w przedogródku, śmiałki darniowe robią robotę.
Pogoda można by rzec rozpieszcza – jeśli ktoś tylko lubi upały. Deszczu też nie brakuje.
A to już najnowsza rabata, dlatego taka łysa. Właśnie kwitną piękne kosaćce, wspaniale się rozrosły od zeszłego sezonu.
A tutaj doskonały przykład na “czosnki ozdobne – robisz to źle” 😉 Brzydkie liście widać doskonale, posadziłam więc łubiny, chociaż wcale tego nie planowałam, jednak w ich miejscu były wcześniej rozplenice, a one budzą się bardzo późno.
Na nową rabatę powędrowały czosnki, miskanty, rozplenice, owies wieczniezielony, ostróżki, kosaćce, jeżówki, kalina, hortensje ogrodowe, liliowce, posiałam nawet maki, czyli w skrócie “posadźmy cokolwiek, byle by było” 😉 Rabata nadal straszy pustkami, a ja dochodzę do wniosku, że zrywanie wielkiej połaci trawy na raz było bez sensu. Teraz planuję robić to stopniowo – kupować rośliny i zdejmować trawę po kawałku specjalnie pod nie. I pracy na raz mniej, i efekt lepszy.
Ostróżki kupowałam oczywiście, jak jeszcze nie kwitły, miały być białe, a jest jedna różowa, jedna fioletowa, a jedna dopiero nas zaskoczy. Nie ogarniam tych oszustw szkółkarskich… I odradzam kupowanie roślin niekwitnących, lepiej poczekać i mieć pewność, co się kupuje.
Oto rabata w całości, za rok pewnie będzie wyglądać ładniej. Koło rabaty kocia modelka 🙂
A to zeszłoroczna rabata-tost 😉 została powiększona, a z tosta stała się jajem.
A na niej szałwie, śmiałki darniowe i jeżówki. Dosadziłam też trzcinniki krótkowłose i liriope szafirkowate. No i byłabym zapomniała! Wsadziłam też liatry kłosowe, ale póki co ledwo wystają z ziemi.
Rabata cienista wygląda całkiem nieźle, a szkółkowe oszustwo wynagrodziłam sobie zwykłą, zieloną kokoryczką.
Miłorząb wypuszczał już listki i wtedy przyszły majowe przymrozki, ale na szczęście podniósł się z tego. Mróz nie oszczędził też lilaków, które nie rozwinęły pąków. To samo spotkało naszą dużą magnolię, ale ona niestety chyba jest spisana na straty 🙁 Wypuściła kilka listków, ale źle to wygląda. Nie ma jednak tego złego, bo w jej miejscu chyba wolałabym mieć drzewo…
I tutaj rzecz, pewnie śmieszna i banalna, ja niestety nigdzie nie mogłam znaleźć informacji na ten temat. Otóż wierzba hakuro ma te piękne różowe pędy dopiero po wiosennym przycięciu 😉 Zwlekałam trochę z tym cięciem, czekałam, że może najpierw zakwitnie a później przytnę, ale poszłam za ciosem no i proszę 🙂
Świerk, który już był przeze mnie prawie spisany na straty, a uratowany przez małżonka, pięknie odżył po przesadzeniu 🙂 To było nasze świąteczne drzewko w 2015r, na ogrodzie wylądował w 2017r, przez ten czas zdychał w donicy ale jak widzicie wolę przetrwania miał ogromną 🙂 W 2018r wypuścił kilka przyrostów, ale odżył dopiero teraz.
Busz przytarasowy, a za buszem duże, “betonowe” donice, które są już obsadzone wysokimi miskantami.
Liliowce w zeszłym roku nie kwitły prawie wcale, w tym za to zakwitną podwójnie 🙂
Na rabacie przytarasowej wylądowało sporo roślin, od traw, przez przetaczniki długolistne, jeżówki i rozchodniki. Liczę na kolorowe towarzystwo do kawy na tarasie 🙂
Po lewej stronie, gdzie posadzone są drzewka, planuję stopniowo powiększać rabaty i dosadzać krzewy, trawy i byliny.
Przeuroczy maczek – zobaczcie, ile ma pąków.
Wśród drzewek posadzonych przy tujach znalazła się glediczja trójcierniowa, urzekły nas jej liście, póki co jest malutka, ale starczy już inwestowania w duże drzewa.
Rabata pod lipą dostała nawodnienie, które trzeba przykryć korą. Niby wszystko na niej żyje, ale co to za życie 😀 Pusto jakoś. Hortensje ogrodowe oczywiście zmarzły, w tym roku może okryję na zimę, zobaczymy.
Kolejne szkółkarskie oszustwo, miała być kalina roseum, a jest compactum, kompletnie mi się ona nie podoba 🙁 Ale siły na przesadzanie brak.
Brzózki w narożniku dostały trawy.
Lawenda daje radę!
Myślałam, że trzmielina oskrzydlona będzie tylko jesienną ozdobą, a tymczasem ona jest piękna i wiosną!
Bardzo ładnie obrodziła nam brzoskwinia, niestety zaatakowała ją kędzierzawość, ale walczymy za pomocą ekologicznego oprysku…
Będzie też jedna śliwka 🙂 Były też czereśnie, ale przestały rosnąć, oraz jedna gruszka, którą coś zeżarło. Bardzo mnie cieszy, że wszystkie drzewka zaowocowały, bo tylko dwa z nich są samopylne, co w dużym skrócie oznacza, że jeśli nie owocowałyby przez jakiś czas, to musielibyśmy dokupić do nich zapylacze, czyli drzewka z odpowiednich odmian. Wygląda jednak na to, że zapylacze do naszych drzewek są w sąsiedztwie 🙂
Agrest przyrósł jak szalony.
Będą też owoce pigwowca.
A na koniec taka niespodzianka – maczek albinosek 🙂
Jedno, co wiem na pewno – przełom maja i czerwca w moim ogrodzie to dość smutny moment, jeśli chodzi o kolory, więc koniecznie muszę nabyć jakieś kwitnące w tym czasie byliny. Do następnego!