Jeżówkowa miłość i kiszony ogór

Nigdy nie byłam fanką jeżówek i raczej nie zamierzałam ich mieć w ogrodzie. Te najbardziej popularne, czyli różowe i białe nadal niezbyt mi się podobają. Pewnego dnia poczułam jednak potrzebę zakwiecenia ogrodu i trafiłam w markecie budowlanym na jeżówki w odcieniach zachodu słońca… Szybko skradły moje serce te urocze kwiatuchy.

Złocienie wypatrzyłam z kolei w nasadzeniach miejskich, rosły obok brzozy i bardzo mi się takie połączenie spodobało. Na jesieni planuję zrobić brzozowy zakątek, a pomiędzy wsadzić złocienie właśnie, wrzosy, trawy i karmnik ościsty.

Zakwitły białe tawułki, chociaż tak naprawdę na dzień dzisiejszy to już przekwitły.

Zakwitły również lilie.

Z drugiej strony tarasu zrobiłam rabatę z miskantów gracillimusów i liliowców.

Miskanty zaczynają już kwitnąć. Trochę przez to wszystko czekam na jesień, żeby zobaczyć je w pełni kwitnienia, a później pokryte szronem podczas pierwszych przymrozków… No cóż, lato mamy takie, że nastroje bardziej jesienne 🙂

Przed domem zaś posadziłam molinię, kolejna trawa która mnie zachwyciła, ma bardzo delikatne kłosy, w planach mam dosadzić kilka sztuk.

A tutaj puchaty kłos rozplenicy.

Anemon.

Na koniec przechadzki po ogrodzie moje trawy z nasion siane w tym roku, kostrzewa sina i miskanty, rosną wspaniale, nie mogę się nadziwić. O ile kostrzewy to dość małe kępki, o tyle miskanty rosną jak szalone.

Niedawno pierwszy raz robiłam ogórki kiszone. Czy coś z tego wyjdzie dowiemy się za jakiś czas.

Czuje ostatnio bardziej niż zwykle, że czas ucieka mi przez palce, a mnogość obowiązków przytłacza. Na szczęście niedługo wyczekany urlop 🙂

One thought on “Jeżówkowa miłość i kiszony ogór

  1. Twoje roślinki są już tak bujne i piękne. Na urlopie nabierzesz sił i nowych pomysłów:). Życzę udanego wypoczynku i pozdrawiam;).

Comments are closed.

MIAUDOMEK