Wieczorową porą


No i stało się. Przyszły zdecydowanie za długie wieczory, domem w świetle dziennym cieszę się tylko w weekendy. A jak jeszcze zdarzy się weekend słoneczny – jestem w siódmym niebie. Poza tym dopadł nas straszny niedoczas. Z uśmiechem stwierdzaliśmy, że na pewne rzeczy w domu mamy deadline do świąt.  Nagle się okazało, że święta tuż tuż, a my jesteśmy w czarnej d. 🙂 nie to, żeby Św. Mikołaj zostawiał prezenty tylko w domach z przyklejonymi listwami przypodłogowymi, czy coś, ale jak sobie sami terminu nie narzucimy, to robota będzie leżała odłogiem w nieskończoność. No więc tak sobie dłubiemy, a ja mistrzostwo osiągnęłam w zaczynaniu i niekończeniu. A to obrazki, a to blacik na szafkę, a to półeczki. Zacznę, odłożę a później świdruje mi w głowie myśl, że muszę skończyć i nie mogę się do tego zabrać. Ale, ale, ostatnio się lekko ogarnęłam, powiesiłam obrazki/ramki sztuk 8 🙂 zaolejowałam blat w kuchni i półki, które leżały, o zgrozo, od roku. I tu w zasadzie urywam temat, bo nie z tym przyszłam 🙂 Przyszłam z nowościami w salonie i naszym wieczornym klimacikiem, co by sobie jakoś te za długie wieczory umilić. A jak już tylko uporam się z półeczkami i porządkami w kuchni, to na pewno pojawi się post kuchenny 🙂 czyli gdzieś na grudzień się wyrobię… a tymczasem zapraszam do salonu… 🙂

8 thoughts on “Wieczorową porą

  1. Cudownie, jestem zakochana w tych wnętrzach, a gdzie drugi kotek ? Ja też mam 2 – podobnie jak u Państwa – kocurek i kotka

Comments are closed.

MIAUDOMEK