Tajemnica botwinki

Jak jest wiosna, to są młode warzywka. A jak są młode warzywka, to jest botwinka! Moja chyba ulubiona zupa. Jednak nie zawsze wychodziła taka, jak bym chciała. Jaka jest tajemnica botwinki?

Gdy jeszcze nie znałam przepisu na pamięć, szukałam informacji jak zwykle, w internecie. Wpisywałam w wyszukiwarkę “botwinka”, wchodziłam w grafikę, znajdowałam najpiękniejsze zdjęcie najbardziej różowej botwinki i z tego przepisu zazwyczaj korzystałam. To co mi wychodziło… w smaku? Pychota! w wyglądzie? Yyyy… Gdzie jest ten piękny różowy kolor?! Botwinka zawsze, ale to zawsze, wychodziła mi pomarańczowo-pomidorowa, w smaku zawsze wspaniała, ale jednak żal co do koloru pozostawał. Już wtedy przejawiało się moje zamiłowanie do pięknych rzeczy, w tym wypadku, do pięknej zupy 🙂 Jak zatem otrzymać piękną, różową botwinkę, nie dosypując barszczu w proszku lub nie dodając starych buraków..?

Do przygotowania pysznej zupy potrzebne będą:

2 lub 3 pęczki botwiny (im większe buraczki, tym lepiej)
1,5 l bulionu (lub dla zabieganych – kostka rosołowa)
kilka gałązek koperku
kilka łyżek śmietany 18%

Jako dodatki
jajko na twardo
ziemniaki tłuczone z odrobiną masła i koperkiem

Jak widzicie ja nie dodaję innych warzyw do gotowania, tylko botwinka. Są to składniki na 3 porcje.

W garnku zagotowujemy bulion lub rozpuszczamy kostkę rosołową. Myjemy botwinkę, dzielimy ją na buraczki, łodyżki i liście. Buraczki obieramy, kroimy w kosteczkę i wrzucamy do bulionu. Następne łodyżki drobno kroimy i dorzucamy do gotujących się w bulionie buraczków. Gotujemy aż buraczki i łodyżki będą miękkie. Kroimy liście w paseczki i dodajemy do zupy nadal chwilę gotując (ja nigdy nie wrzucam wszystkich liści, ale to już kwestia gustu). W międzyczasie możemy naszą zupę doprawić solą i pieprzem. Ostatni krok to zabielanie. Nigdy nie dodaję śmietany bezpośrednio do garnka. Aby się nie ścięła, chochlę zupy przelewam do osobnego naczynia i wtedy dodaję śmietanę a następnie mieszam blenderem z trzepaczką. Taką miksturę wlewam stopniowo do zupy, jeśli chcę bardziej zabielić to czynność powtarzam. W ten sposób mam gwarancję, że śmietana się nie zetnie ani nie będzie grudek. Na koniec dodajemy posiekany koperek, a zupę podajemy z jajkiem na twardo, u mnie dodatkowo ziemniakami na osobnym talerzyku.

No ale właśnie, wszystko ładnie pięknie, a botwinka czerwono-pomarańczowa. Nie wiem, może całe życie trafiałam na jakąś trefną niedokolorowaną botwinę… Jednakże tajemnicę botwinki odkryłam dopiero, jak ugotowałam jej za dużo. Spróbujcie kiedyś ugotować botwinkę i zostawić ją na drugi dzień, a jej kolor was zachwyci. Może to banalne? Nie wiem, ale tajemnica botwinki jest jedna: ona po prostu musi swoje odstać! Botwinka, którą prezentuje na zdjęciach, stała godzinę, więc jeszcze kolor nie jest idealny, ale uwierzcie na słowo, że na drugi dzień była przepięknie różowa.

2 thoughts on “Tajemnica botwinki

Comments are closed.

MIAUDOMEK