Jeszcze nie dom, już nie budowa…

Ostatni długi weekend zaowocował kilkoma pozycjami skreślonymi z listy p.t. “rzeczy niezbędne do wprowadzenia się”.

W ten oto sposób wyspa dorobiła się blatu.

Olejowanie pierwszej warstwy.

Po 20 minutach należało zetrzeć nadmiar oleju.

Następnie nastąpił montaż blatu.

Dębowe nóżki, wykonane z elementów do barierek schodowych dostępnych w castoramie.

Po zaolejowaniu całości.

W sobotę nastąpiło ostatnie pożegnanie z posadzką na dole.

Calutki dzień zleciał na układaniu paneli.

Słoneczko pięknie świeciło, aż zaczęło tak grzać, że musiałam stworzyć pseudo żaluzje z kartonów po panelach.

A poniżej efekt finalny i pierdylion jego ujęć.

W łazienkach powoli pojawiają się baterie, umywalki i inne luksusy.

Szuflady do szafki łazienkowej czekające na montaż.

Pojawiły się też uchwyty w kuchni, pół dnia je montowałam, czemu takie pierdoły zajmują tyle czasu? no czemu??

W końcu można normalnie otwierać okna.

Na zewnątrz z jednej strony bajorko

z drugiej pastwisko.

Mamy też zamontowane oświetlenie zewnętrzne.

W zasadzie termin przeprowadzki jest już chyba klepnięty, na tym etapie fizyczno-psychicznego wykończenia nie straszny mi brak blatów w kuchni, płyty indukcyjnej, drzwi. Warunkiem teraz jest montaż reszty baterii oraz karniszy z zasłonami, co zresztą jak widać na zdjęciach powyżej, jest rzeczą niezbędną. Może w ten weekend się uda to zrobić?

MIAUDOMEK