Terapia

Pamiętam, jak w domu rodzinnym, w biblioteczce za szklanymi suwanymi drzwiczkami, kurzyły się 3 tomy powieści “Droga przez mękę”. Nigdy ich nie przeczytałam, ale teraz już mogę się domyślać, że opowiadają one o perypetiach inwestora i ekip budowlanych. Nasza droga przez mękę prawdopodobnie skończy się za tydzień, czy tak będzie na pewno?

A tymczasem, w ramach terapii (lub antyterapii, gdy komputer nie chce współpracować), oglądam to co piękne, to co nas cieszy i to, z czego jesteśmy zadowoleni. Czasami nawet cofnę się do momentu stanu surowego, łezka się w oku kręci. Jaki człowiek był szczęśliwy, pełen nadziei, jaki naiwny 🙂  Może jak już ekipa od gipsów nas opuści, to zobaczę światełko w tunelu, bo na razie to ciemność widzę, ciemność…

Poniżej historia pewnego kominka i przepiękny marmur, dzięki któremu na pewno kilka włosów mi posiwiało. Odebrać zamówienie z marketu, to jest jakaś tragedia. Ale na szczęście udało się na ostatni dzień pracy płytkarzy i oto jest.

Kolory wybierane już jakiś czas temu, wiadomo jak to wybieranie z próbnika, no cóż. A zarzekałam się, że bez próbek farb nie kupię 🙁 same jasne szarości, więc nie powinno być tragedii… Poniżej kolor na korytarz i klatkę schodową, ten najjaśniejszy. Na kawałku pomalowana próbka Beckers light grey, docelowy kolor miał być jaśniejszy, i ze względu na beżowe kafle, cieplejszy.

Płytki w kuchni, fuga za ciemna, totalnie nie odpowiada temu co było w próbniku, oszustwo 🙁

Łazienki też już gotowe, jeszcze obrobić ściany, pomalować i zamontować tron… Po tym, jak w toi toiu z papieru toaletowego obserwowała mnie jaszczurka, jest to bardzo wyczekiwane przeze mnie wyposażenie.

Umywalka do górnej łazienki, miała być inna, ale ta też jest niezła 🙂

Spiżarnia

A taki mamy piękny zachód słońca.

Kostka skrzy się w promieniach…

MIAUDOMEK